CARLES BAIGES AND CRISTINA GAMBOA, LACOL

"JESTEŚMY PRZEKONANI, ŻE ARCHITEKCI MOGĄ DUŻO WIĘCEJ DLA SPOŁECZEŃSTWA".

Zdjęcie: Lacol

CARLES BAIGES AND CRISTINA GAMBOA, LACOL

"JESTEŚMY PRZEKONANI, ŻE ARCHITEKCI MOGĄ DUŻO WIĘCEJ DLA SPOŁECZEŃSTWA".

Zdjęcie: Lacol

WSPÓŁPRACA Z PRYWATNYMI GRUPAMI OSÓB POSZUKUJĄCYCH DOMU LEŻY U PODSTAW ORGANIZACJI O NAZWIE LACOL – SPÓŁDZIELNI MŁODYCH ARCHITEKTÓW PODEJMUJĄCYCH WSPÓLNE DZIAŁANIA NA TERENIE BARCELONY. „LUDZIE WIEDZĄ JUŻ CAŁKIEM SPORO NA TEMAT ARCHITEKTURY. PRZEZ CAŁE SWE ŻYCIE ZAMIESZKUJĄ BUDYNKI, WIĘC POSIADAJĄ ODPOWIEDNIE DOŚWIADCZENIE.”

Idealizm organizacji o nazwie Lacol, działającej w sposób pozbawiony jakiejkolwiek hierarchii oraz ze szczególną dbałością o równouprawnienie płci, nie ogranicza się do jej własnej, wewnętrznej struktury. Rozciąga się on również na jej stosunki z grupami osób zwracających się do niej z prośbą o opracowanie projektów budynków mieszkalnictwa zbiorowego. Zarówno na gruncie wewnętrznym, jak i na zewnątrz organizacji, Lacol postrzega architekturę jako akt polityczny. Dwoje członków powyższej spółdzielni – Carles Baiges Camprubi oraz Cristina Gamboa Masdevall – wyjaśnia nam w swej barcelońskiej pracowni, w jaki sposób doszło do rozpoczęcia przez nich niekonwencjonalnej praktyki. Carles: „Ma ona swój początek w czasach, kiedy współpracowaliśmy ze sobą jako studenci. Nasza uczelnia nie zapewniała nam niezbędnego pomieszczenia na potrzeby sporządzania rysunków oraz przygotowywania makiet, więc postanowiliśmy wynająć własny lokal, w którym będziemy mogli pracować nad swymi projektami. Od tego momentu zaczęliśmy sobie nawzajem pomagać, a nie jedynie dzielić się przestrzenią czy drukarką. Zamiast pójścia tradycyjną ścieżką, zgodnie z którą opiekun naukowy ściśle dyktuje, w jaki sposób tworzyć architekturę, bardzo intensywnie ze sobą współpracowaliśmy – szczególnie na ostatnim etapie naszych studiów, w miarę jak zbliżały się egzaminy końcowe. Nasi wykładowcy poprosili nas o zaprojektowanie pięciogwiazdkowego hotelu w Londynie. Uważali oni, że studenci nie są w stanie w żaden sposób dowieść, iż zdobyli kwalifikacje architektoniczne, projektując co najwyżej osiedle mieszkaniowe czy też dokonując przebudowy. Koncepcja architektury na naszej uczelni w dalszym ciągu wzorowała się na pomysłach renomowanych architektów, tworzących wielkie dzieła sztuki. Naszym zdaniem nie miało to większego sensu. Nie zanosiło się na to, abyśmy w którymkolwiek momencie swej kariery mieli zajmować się projektowaniem prawdziwego pięciogwiazdkowego hotelu. Mieliśmy realizować projekty na miejscu – w Barcelonie. Dlatego właśnie jako temat pracy dyplomowej wybraliśmy sobie dziedzictwo architektoniczne.” Cristina: „Poza pojedynczymi wyjątkami kadra wydziału architektury była pod względem politycznym całkowicie neutralna. Polityczne aspekty reprezentowanej przez nas dyscypliny nie były poddawane jakiejkolwiek debacie. W rzeczywistości zaś architektura zawsze ma swój aspekt polityczny. Na krótko przed rozpoczęciem globalnego kryzysu finansowego z lat 2007–2008 nastąpił w Hiszpanii rozkwit gospodarczy, który stał się źródłem gwałtownego przypływu zleceń na budowę teatrów oraz olbrzymich muzeów – przy czym każdy z tych budynków kosztował prawdziwy majątek. Każde miasto, a nawet każda wioska w Hiszpanii chciała poszczycić się swym własnym symbolem. Architekci wzięli udział w powyższym szale wznoszenia niezwykle kosztownych budowli. Kiedy zaś nasze studia dobiegły wreszcie końca, znajdowaliśmy się w samym środku kryzysu finansowego, a zlecenia takie jak te wymienione powyżej gwałtownie wyhamowały. Stanęliśmy więc w obliczu na pozór poważnego problemu. Dostrzegliśmy w nim jednak sposobność, by się przekonać, jaka powinna być społeczna rola architekta, oraz by zastanowić się w sposób krytyczny nad swoim zawodem.”

WSPÓLNOTA MIESZKANIOWA LA BORDA, BARCELONA, HISZPANIA (2018) Zdjęcie: Institut Municipal de l'Habitatge i Rehabilitacio de Barcelona

Co stanowi główny urok pracy w formule spółdzielni – czy też może raczej wspólnoty?

Cristina: „Wspólnota to struktura z zasady demokratyczna, do której ludzie dołączają celem osiągnięcia pewnego celu. W naszej okolicy jej początek związany był w przeszłości zazwyczaj z wyżywieniem i zabezpieczeniem społecznym. W dzisiejszych czasach również powiązana jest ona z gospodarką społeczną, przy czym jej fundament stanowią wspólne wartości w zakresie ekologii, różnorodności oraz integracji. „Wspólnotyzm” pojawił się w Barcelonie po raz pierwszy pod koniec XIX wieku, po czym nabrał on rozpędu w latach trzydziestych ubiegłego stulecia i trwał aż do czasów dyktatury. Następnie odrodził się on w latach siedemdziesiątych XX wieku – po śmierci Franco. Staraliśmy się wyciągnąć lekcję z wymienionych powyżej doświadczeń, a także poczynić pożytek z narzędzi, które od tego czasu wypracowano.”

W okresie, który nastąpił po latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia, tego typu wspólnoty bądź to znalazły się pod presją, bądź też całkowicie zniknęły, co miało związek z wszechobecnym neoliberalizmem oraz jego naciskiem na indywidualizm. Co robicie, ażeby uchronić przed odejściem w zapomnienie swe własne inicjatywy?

Carles: „Większość ruchów alternatywnych w Hiszpanii powstała w reakcji na słabość państwa. Kiedy odzyskało już ono kontrolę, wielu działaczy zostało urzędnikami administracji państwowej. Bardzo duży postęp poczyniły od tego czasu służba zdrowia oraz edukacja. W przeciwnym kierunku rząd podążył niestety od tego momentu, jeśli chodzi o budownictwo mieszkaniowe. Z tego właśnie powodu wznosimy rozwiązania alternatywne, takie jak społeczne osiedle mieszkaniowe La Borda, a jednocześnie wraz z każdym kolejnym projektem staramy się nauczyć, w jaki sposób robić to jeszcze lepiej. Aby nadać naszym działaniom jeszcze większą wagę oraz jeszcze większą trwałość, zabiegamy również o poparcie w kręgach politycznych oraz zgłaszamy propozycje zmian w prawodawstwie lokalnym.” Cristina: „Wspólnoty – zakładane często przez sąsiedzkie stowarzyszenia – reprezentują daną społeczność. Posiadają one zatem silne umocowanie demokratyczne. Istotne jest, by fakt ten uznawały lokalne władze samorządowe. Ażeby tego typu wspólnoty mogły odnieść sukces, kluczowe jest również osiągnięcie przez nie równowagi pomiędzy tym co prywatne, a tym co publiczne – czyli ustanowienie wspólnej kontroli. Spowodowane jest to faktem, że obie strony mogą być skłonne oddalić się z czasem od pierwotnych celów – na przykład w momencie, kiedy nowy rząd zmieni uprawianą politykę lub gdy członkowie wspólnoty nabiorą więcej indywidualizmu i podejmą próbę sprzedaży swych mieszkań celem osiągnięcia zysku. Oznacza to, że obowiązywać powinny przepisy zabraniające na przykład sprzedaży nieruchomości przez określony czas czy też gwarantujące dzierżawę gruntów publicznych przez pięćdziesiąt lat.”

Czy bylibyście w stanie pracować w dowolnym innym miejscu Hiszpanii, czy też może stosowana przez was metodologia powoduje, że ograniczeni jesteście do realizacji tego typu projektów dla wspólnot barcelońskich?

Cristina: „Moglibyśmy działać w dowolnym miejscu Hiszpanii i faktycznie współpracujemy z ludźmi z innych miast. Prawdą jednak jest, że trzeba znać kontekst, ażeby wykonywać tego typu pracę w taki sposób jak my. Dlatego też działamy głównie jako konsultanci wspólnot oraz lokalnych władz samorządowych z innych obszarów naszego kraju, pozostając z nimi w intensywnym kontakcie, regularnie się z nimi spotykając lub też organizując dla nich warsztaty.”

Kim są ludzie z powyższych wspólnot, z którymi macie do czynienia?

Carles: „Projekty, którymi aktualnie się zajmujemy, inicjowane są przez same społeczności. Wybierają nas one na swych architektów lub konsultantów. Czasem dysponują one już terenem pod budowę, czasem też zmuszone są wydzierżawić parcelę od lokalnych władz samorządowych lub nawet dokonać jej zakupu. Jeżeli projekt ma zostać zrealizowany na gruncie należącym do państwa, warunki ustala rząd. Zastosowanie mają jednak pewne ograniczenia – dotyczące na przykład maksymalnego dochodu lub okresu, przez który zainteresowani zamieszkiwali wcześniej na terenie Barcelony. Społeczność ma prawo zdecydować, kto będzie w danym miejscu mieszkał. W chwili obecnej podejmujemy starania, ażeby zwiększyć powszechną dostępność tego typu projektów. Ludzie zainteresowani udziałem w nich muszą często wpłacić depozyt, a ten stanowi przeszkodę w przypadku osób, które nie były w stanie zaoszczędzić na ten cel dość pieniędzy. Kolejna przeszkoda ma charakter kulturowy – trzeba chociaż w jakimś stopniu rozumieć, jaka jest istota wspólnoty czy gospodarki społecznej, oraz podzielać odpowiednie wartości. Niedawno przybyli migranci nie dysponują również właściwymi kontaktami czy też właściwą wiedzą na temat dostępnych możliwości. Dlatego też staramy się ułatwić im życie.” Cristina: „Jeśli nie masz pojęcia o danym projekcie, na pewno nie poprosisz, aby umożliwiono ci w nim udział. Wspólnota składa się z ludzi znających się nawzajem z wcześniejszej działalności w ruchu spółdzielczym czy organizacji społecznej. Fakt ten automatycznie skutkuje swego rodzaju jednorodnością – większość mieszkańców osiedla La Borda to biali Europejczycy, choć około dwudziestu procent ludności zamieszkującej powyższą okolicę stanowią osoby ze środowisk imigranckich, pochodzące głównie z Ameryki Łacińskiej lub Maroka. Na terenie społecznego osiedla mieszkaniowego La Balma, które ukończyliśmy latem zeszłego roku, jedno z mieszkań przeznaczone zostało dla dawnych podopiecznych rodziny zastępczej, którzy utracili wsparcie ze strony państwa. Jednocześnie w La Borda dyskutujemy też, w jaki sposób możemy wnieść więcej różnorodności w momencie, kiedy dostępne staje się jakieś mieszkanie – przykładowo poprzez współpracę z organizacją pozarządową celem zapewnienia schronienia uchodźcom. Wykonać trzeba mnóstwo pracy, przy czym moim zdaniem jest ona też bardzo czasochłonna.”

WSPÓLNOTA MIESZKANIOWA LA BORDA, BARCELONA, HISZPANIA (2018) Zdjęcie: Baku Akazawa

WSPÓLNOTA MIESZKANIOWA LA BORDA, BARCELONA, HISZPANIA (2018) Zdjęcie: Institut Municipal de l'Habitatge i Rehabilitacio de Barcelona

WSPÓLNOTA MIESZKANIOWA LA BORDA, BARCELONA, HISZPANIA (2018) Zdjęcie: Lluc Miralles

WSPÓLNOTA MIESZKANIOWA LA BALMA, BARCELONA, HISZPANIA (2021) Zdjęcia: Milena Villalba

Wydaje się rzeczą nieuchronną, że nowi mieszkańcy będą mniej przywiązani do wspólnoty oraz jej wartości niż ci, którzy byli jej inicjatorami. W jaki sposób można rozwiązać powyższy problem?

Carles: „Hiszpanie zajmują z reguły zamieszkiwany przez siebie lokal przez dłuższy czas i są mniej skłonni do przeprowadzki w inne miejsce. Nowo przybyli czują sie jednak oczywiście mniej zaangażowani w lokalną społeczność oraz okolicę niż osoby, które mieszkały w danym miejscu od zawsze, w związku z czym są też oni mniej chętni, by się udzielać. Musimy zatem zwrócić uwagę, w jaki sposób dobieramy nowo przybyłych, a także musimy im jednoznacznie komunikować, do jakiego rodzaju społeczności wstąpią oraz jakimi wartościami kierują się jej członkowie.”

W jaki sposób organizujecie współuczestnictwo we wspólnocie?

Cristina: „Przede wszystkim ustalamy potrzeby społeczności, czyli innymi słowy określamy jej program funkcjonalny oraz przestrzenie. Zasadniczo sprowadza się to do debaty jakościowej na temat tego, w jaki sposób członkowie społeczności planują obok siebie funkcjonować. Przyczynia się to również do zapewnienia spójności wewnątrz społeczności poprzez zbliżenie ludzi do siebie nawzajem. Następnie staramy się z zainteresowanymi określić infrastrukturę, która pozostanie otwarta na zmiany, a zarazem cechować się będzie dożywotnią odpornością, jako że z biegiem czasu zmianom podlegać będzie nie tylko sama wspólnota, ale też i potrzeby jej członków. Kwestię zasadniczą stanowią jednak wspólne wartości. One mają charakter fundamentalny, w związku z czym ich nie wolno zmieniać.” Carles: „Współuczestnictwo we wspólnocie wymaga obszernej debaty. Jako architekci zobowiązani jesteśmy wysuwać koncepcje, a także gruntownie je omawiać, ponieważ współuczestnictwo oparte wyłącznie na ludzkich pomysłach i doświadczeniach może skutkować wielokrotnie powielanymi błędami oraz normami kulturowymi, w przypadku których niezbędne okazać mogą się zmiany. Dzielimy się zatem posiadaną wiedzą, omawiamy swe koncepcje, poddajemy je debacie z udziałem zainteresowanych, a na koniec pozwalamy tym ostatnim podjąć odpowiednie decyzje. Lubimy przedkładać rozwiązania, które charakteryzują się bardziej zrównoważonym charakterem czy też stanowią wsparcie dla współżycia danej społeczności, jeśli jednak jej członkowie pragną żyć w sposób bardziej konwencjonalny, również mają taką możliwość. To będzie ich dom i oni będą w nim mieszkać. Nie należy też zapominać, że ludzie wiedzą już całkiem sporo na temat architektury. Przez całe swe życie zamieszkują budynki, więc posiadają odpowiednie doświadczenie.”

WSPÓLNOTA MIESZKANIOWA LA BORDA, BARCELONA, HISZPANIA (2018) Zdjęcie: Lacol

WSPÓLNOTA MIESZKANIOWA LA BALMA, BARCELONA, HISZPANIA (2021) Zdjęcia: Milena Villalba

WSPÓLNOTA MIESZKANIOWA LA BALMA, BARCELONA, HISZPANIA (2021) Zdjęcia: Milena Villalba

WSPÓLNOTA MIESZKANIOWA LA BALMA, BARCELONA, HISZPANIA (2021) Zdjęcia: Milena Villalba

Niemniej jednak niewykonalne jest chyba włączenie do procesu projektowego wszystkich przyszłych mieszkańców.

Cristina: „Istotne decyzje podejmowane są przez ogół społeczności. Jednakże omawianie wszystkich aspektów projektu z każdą z osób nie sprawdza się. Dlatego też zawsze prosimy wspólnotę o wyznaczenie komisji, która będzie reprezentować społeczność. Komisja ta bierze czynny współudział w procesie projektowym. Co dwa tygodnie odbywamy spotkanie, na którym omawiamy kroki, jakie należy podjąć. Komisja pomaga nam z kolei zrozumieć, jakie decyzje podjęła wspólnota, a jej członkowie zapoznają się zarówno z językiem, jak i z procesem projektowania budynku. Znalezienie wspólnego języka jest niezwykle istotne, podobnie jak przygotowywane przez nas szkice i makiety – często lepiej sprawdza się ich mniejsze uszczegółowienie techniczne niż to, do którego przywykliśmy jako fachowcy. Nie istnieją jednak żadne magiczne sztuczki, dzięki którym współuczestnictwo okaże się sukcesem. Podstawa to poświęcenie odpowiedniej ilości czasu oraz zyskanie zaufania. Da się uniknąć konfliktu pomiędzy tym, co proponujemy, a tym, za czym opowiadają się ludzie. Koniec końców wszystko sprowadza się do komunikacji.” Carles: „W dalszym ciągu uczymy się, w jaki sposób udoskonalić stosowane przez nas metody organizacji współuczestnictwa. W przypadku wspólnoty La Borda cały proces okazał się dla wielu osób dość przytłaczający, ponieważ zwoływaliśmy zbyt wiele spotkań, na których omawialiśmy wszystkie najdrobniejsze szczegóły. Obecnie staramy się ustalić kluczowe tematy, które wymagać będą omówienia z udziałem społeczności. Drobniejsze kwestie, o ograniczonym wpływie, lepiej czasem omówić w mniej licznym gronie, przy czym mogą się nawet pojawić sprawy, które będziemy zmuszeni rozstrzygnąć samodzielnie.”

Wspólnota La Borda posiada dziedziniec – czy też atrium – przeznaczony na potrzeby budynku mieszkalnego. Dostęp do mieszkań możliwy jest przy tym wyłącznie od strony powyższego dziedzińca. Czy ideą takiego rozwiązania było wzmocnienie wewnętrznej spójności zamieszkującej tam społeczności?

Cristina: „Tego typu rozwiązanie można też napotkać w środkowej oraz południowej Hiszpanii. Nie jest ono aż tak znowu oryginalne. Podoba nam sie ono, ponieważ wchodząc do swojego mieszkania czy też wychodząc z niego, zawsze spotyka się ludzi, z którymi współdzieli się budynek. To naprawdę przyczynia się do intensyfikacji wzajemnych interakcji. Wspomniany dziedziniec wyraża istotę powyższej społeczności. Wyjątkowości wspólnocie La Borda nadaje również fakt, iż oprócz dziedzińca posiada ona też pewne inne współdzielone przestrzenie: wspólną kuchnię, w której można razem gotować i spożywać posiłki, przestrzeń ogólnego przeznaczenia na potrzeby dowolnego rodzaju zajęć, a także dwa wspólne pokoje dla gości. Urządziliśmy te przestrzenie jedna po drugiej i nadal zgłębiamy ich potencjał.” Na całym świecie wyłania się coraz większa liczba alternatywnych metod pracy: działanie na niewielką skalę, w sposób pozbawiony jakiejkolwiek hierarchii oraz przy współudziale docelowych mieszkańców. Czy zachodzi właśnie na naszych oczach zmiana paradygmatu – zmiana w stronę zupełnie innej roli architektów w procesie budowlanym, przynajmniej jeśli chodzi o budownictwo społeczne?

Cristina: „Zdecydowanie tak. Rola architekta uległa rozszerzeniu oraz urozmaiceniu, a jednocześnie do czynienia mamy z rosnącym zainteresowaniem równowagą ekologiczną, równością płci oraz dekolonizacją architektoniczną. Również stosunki pomiędzy architektami a społecznościami czy lokalnymi władzami samorządowymi ewoluują w stronę ściślejszej współpracy. Jesteśmy przekonani, że jest to istotny krok naprzód, który umożliwi sprostanie przyszłym wyzwaniom urbanistycznym.”

WSPÓLNOTA MIESZKANIOWA LA BALMA, BARCELONA, HISZPANIA (2021) Zdjęcia: Milena Villalba